[Relacja] koncert Odetchnij Tour

Kochani, kochani, jestem taka szczęśliwa. Pędzę do was, aby opisać wam, to co dzieje się w mojej głowie, ale i w sercu. To był chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu. Kiedy czujesz, że spełniają się twoje marzenie, czujesz, że umiesz latać. Włożę w dzisiejszy wpis, całe serce, aby móc podzielić się szczęściem, które we mnie buzuje. Zapraszam was serdecznie, bo takiej relacji nigdzie nie znajdziecie :)



Na początku, trzeba odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: Czy naprawdę ważna jest dla nas ta osoba ??? Ja zdecydowanie mówię TAK. Już na koncercie Young Stars Festiwal, po obejrzeniu występów chłopaków wiedziałam, że moim kolejnym celem, będzie spotkanie się z nimi. I tak się stało, co prawda dużo czasu musiało upłynąć, ale warte było czekanie, bo jak piękny cytat mówi: marzenia nie spełniają się ot tak, w tym cała ich magia, że są wyczekiwane. I to prawda, bo im dłużej marzymy tym bardziej jesteśmy zadowoleni z rezultatów.

Oczywiście, jak przed każdym koncertem strasznie się denerwowałam, tym bardziej, wiedząc, że już lada chwila, będę najszczęśliwszą osobą na Świecie. Jak to ja, nie wybrałam się i tym razem sama, uczestniczyła ze mną w tym wszystkim moja koleżanka Agnieszka G., której bardzo dziękuję. Stanie w kolejce, znacie to ?? Och tak, jest bardzo uciążliwe, w tej sytuacji tym bardziej. Na obecną chwilę czułam zdenerwowanie, lęk, że coś pójdzie nie tak, ale i wielkie szczęście. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie mogło, także zabraknąć spotkania z Weroniką Jaszczuk, która s aportowała chłopaków. Piękna, miła dziewczyna tym razem pochwaliła mój ubiór tymi słowami: ładnie wyglądasz. Oczywiście zawstydziłam się, ale wyszłam, z tego z twarzą, odpowiadając, po prostu, dziękuję z uśmiechem na twarzy. Jest to już moje drugie spotkanie z nią. Pierwszym razem, przytuliłam ją przed koncertem Sylwii Lipki Szklany sen Tour. Nie mogłam ominąć takiej okazji i nie zrobić sobie z Weroniką zdjęcia (na którym ponownie nic nie widać:) ) Mimo wszystko przecież najważniejsze są wspomnienia <3

Kolejka po marzenia, się coraz bardziej zmniejsza, czyli na ogół stres powinien zrastać, nieprawdaż ?? Jednak u mnie było całkiem inaczej. Poznałam tam wspaniałą dziewczynę, która jest dojechaną wariatką, już ją uwielbiam. Gdy poprosiła mnie o zrobienie zdjęcia, już wtedy wiedziałam, że nasza znajomość, tak szybko się nie zakończy. Dziękuję Ci Dominika, jest mega. No i czas na mnie. Moje nogi się uginają, ręce część a ja wyciągam ręce i przytulam najwspanialszego chłopaka. Na pierwszy ogień poszedł Jeremi, to jemu przekazałam połówkę swojego serca. Ale powiecie, że jest jeszcze jeden pan. Oczywiście jemu oddałam swoją drugą połówkę serca. Czyli kalkulując, to właśnie im, powierzyłam swoje serce. Bałam się strasznie, że nie wyduszę z siebie żadnego słowa, jednak przerosłam swoje oczekiwania, nie tyle, że rozmawiałam, ile wypowiedziałam coś, czego uczyłam się ponad 2 miesiące. To niesamowite ile marzenia mogą dać ci siły. Moje serce dyktowało, a usta tylko, wypowiadały. Jeremi wydaje mi się, że był wzruszony, ale to tylko domysły, tylko on sam wie, co czuł. Gdy położył swą dłoń na moim policzku, wiedziałam, że właściwie wybrała. Jest godzien tego, aby być moim idolem. Przeżycie tak ogromne, że brakuje mi słów, aby to opisać. Sami zresztą zobaczcie:

 
Jestem, w stanie, pokazać wam tylko zdjęcia, ponieważ filmik jest o za dużej pojemności. Byłam chyba jedną z nie wielu, którym udało się przebyć z nimi, aż 58 sekund. Wiem, że na pozór jest to strasznie mało, ale marzenia nie pytają, tylko robią swoje. Dla mnie były to najpiękniejsze sekundy. Zostawiłam po sobie ślad, czyli wręczyłam do rąk listy, które napisałam za pomocą mojego serca. Mam ogromną nadzieję, że kiedy go otworzą i przeczytają. To zadanie już nie należy do mnie a do kogoś bardziej zakfalikowanego w tym rodzaju pomocach.




Emocje były ogromne, serce wali jak młotem, a ja nadal nie wierzę, w to, co się, wydarzyło. Przecież przed chwilą spełniłam.... marzenie. Wow, tylko to jestem teraz to wypowiedzieć. Przyszedł i czas, na koncert, niech dusza poniesie się muzyce. Jak wspominałam, suportem była, Weronika Jaszczuk, która zaśpiewała genialnie, jak zawsze :), Na co były moje starania, podczas nagrywania filmików, skoro żadne z nich jest za dużej pojemności:( mam nadzieję, że wybaczycie mi to.


Zabrzmiała muzyka, światła zgasły, a z oddali słowa, płynęły. Swoje show rozpoczęli braci Sikorscy. Pełni energii, talentu i miłości. Zaskoczyli nas nie tylko pięknym głosem i przekazem, a wspaniałą, trudną chorografią, która dopełniła całe wydarzenie. Usłyszeliśmy nie tylko piosenki z płyty, ale i akustyczne utwory. W koncercie uczestniczyła cała sala, śpiewała, skakała, czuła się jak w domu. Jednak nie mogło zabraknąć akcji, które zrobiły naprawdę wielką robotę. Uśmiech, wzrok chłopaków wynagrodził ból nóg i krzyża, który dawał znać.


Nie robiłam dużo zdjęć ani filmików, ponieważ najważniejsze było dla mnie to, aby uczestniczyć w tym pięknym wydarzeniu całą sobą. Było to wspaniały dzień, cały czas oglądam filmik, który moja koleżanka nagrała, podczas gdy ja była na m&g :) Jest to najpiękniejszy, jaki oglądałam, może nie jest youtubowe, ale jest moje. Chętnie bym go pokazała wam, ale niestety siła wyższa:( Tak bardzo dziękuję za ten dzień. 05.03.2017 zostaje w moim sercu na stałe. Mam nadzieję, że spodoba wam się relacji, dajcie znać w komentarzu :) To było niesamowite, a co będzie dalej....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz