Mój początek wszystkiego.

Witaj­cie kochani: ) Dzi­siaj napi­sa­łam dla Was coś innego, nie­zwy­kłego. Jak dobrze wie­cie dzień jest dniem i tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny, kiedy po raz ostatni ujrzymy go w takim skła­dzie. Więc czy jest sens tra­ce­nia czasu na łzy, zmar­twie­nia, złość? Wszystko może się wyda­rzyć, podobno naj­szczę­śliw­szych dni nie da się zapla­no­wać, one same przy­cho­dzą. Ale kiedy wszystko idzie nie po naszej myśli, przy­ja­ciółka nas okła­mała, chło­pak zdra­dził, a do tego wszyst­kiego jesz­cze ta szkoła. może być począt­kiem cze­goś pięk­nego. Jeśli pra­gniesz wysłu­chać histo­rii, która wła­śnie mi się przy­tra­fiła, zapra­szam ser­decz­nie:)


 
Kiedy życie to nie bajka… cza­sem budząc się ze snu żałuje, że nie jestem Kró­lewną Śnieżką, wio­dącą wspa­niałe życie, bez smutku, przy­kro­ści, bez­czel­no­ści ludz­kiej i upo­ko­rzeń. Opo­wiem Wam histo­rię, którą sama prze­ży­łam. Wcze­śniej była to moja teraź­niej­szość, dziś do tylko bole­sne wspo­mnie­nia, które już na zawsze zostaną w mojej gło­wie. Kiedy nie warzysz 40 kg i nie masz urody jak modelka w szkole nic nie zna­czysz… Jesteś poni­żana, wyśmie­wana. Każdy krok, który sta­wia­łam był dla mnie bar­dzo trudny, wyma­gał ode mnie cze­goś wię­cej niż ruchu koń­czyną, ale odwagi i prze­ko­na­nia. Kie­dyś mia­łam parę­na­ście lat, byłam wesołą, szczę­śliwą dziew­czynką. Cie­szy­łam się dniem. Mia­łam swoją, cha­rak­te­ry­styczną urodę. Kiedy byłam dziec­kiem wola­łam zbie­rać śli­maki, niż bawić się z dziećmi na placu zabaw. Zaw­sze byłam inna, wola­łam iść swoim tem­pem. I tak było, aż nie tra­fi­łam wła­śnie tam. miej­sce na pierw­szy pozór bez­pieczne, nazy­wane dru­gim domem. Ale czy tak naprawdę jest? Szkoła, to słowo ma wiele zna­czeń. Nau­czy­ciele, ucznio­wie, oceny, budy­nek, dyrek­tor, sztan­dar, mogła­bym tak wymie­niać nie­skoń­czo­ność. O tym o czym Wam zaraz przy­po­mnę, ukażę, boryka się wiele osób, ale nikt nie ma odwagi powie­dzieć STOP. Dla­czego? sama nie wiem, może strach i bez­sil­ność jest, aż tak duża, że usta same nie chcą mówić. Bycie z pozoru innym, jest trak­to­wane przez rówie­śni­ków bar­dzo nie­to­le­ran­cyj­nie. Wyśmie­wa­nie, obga­dy­wa­nie, poka­zy­wa­nie pal­cem to dzi­siej­sza tra­dy­cja. Bycie grub­szym, puszy­stym to nie tylko więk­szy roz­miar spodni czy bluzki, to nie tylko fałdki tłusz­czu, to nie tylko dodat­nie kilo­gramy, ale co naj­waż­niej­sze to czło­wiek, który jest naj­wspa­nial­szą rze­czą, którą mógł Bóg stwo­rzyć. Jed­nak jak jest dziś trak­to­wany? Bez­czel­nie, wyśmie­wany na każ­dym kroku, wyty­kany pla­cami. Trudno mi o tym wszyst­kim mówić, ale w końcu mam odwagę powie­dzieć jak wygląda życie grub­szej dziew­czynki, bo wła­śnie taką byłam. Sta­wa­jąc rano, wyspana gotowa na nowy dzień, nowe wyzwa­nia. Wita­łam się z rodzi­cami, któ­rzy jak zawsze cze­kali uśmiech­nięci, aby powie­dzieć mi: miłego dnia. Pełna szczę­ścia, uśmie­chu na twa­rzy wycho­dzę z domu. Mając cichą nadzieję, że żaden z nauczy­cieli nie zapyta. Chęć zoba­cze­nia swo­ich kole­ża­nek, kole­gów była tak duża, że wszyst­kie zmar­twie­nie odcho­dzą w nie pamięć. Jed­nak wszystko się zmie­nia, jak by zły cza­row­nik przy­szedł i zacza­ro­wał cały mój świat. Otwie­ram drzwi nie widzę uśmie­chu, wszyst­kie osoby sto­jące na patio, smutne, szare, nie takie jakie miały być. Wcho­dzę dalej, idę przed sie­bie, napo­ty­kam nauczy­cieli- kła­niam się. Wszystko powta­rza się jak w grze, każ­dego dnia. Nie wiem, czy to co zda­rzyło się wczo­raj dzi­siaj także się powtó­rzy? A może to był zły sen? Ci ludzie, któ­rzy stali może to nie ze mnie się śmiali, ale nikogo obok mnie nie ma. W tej chwili chcia­ła­bym być nie­wi­dzialna scho­wać się przed wszyst­kimi, przed kło­pot­kami, lecz nie mogę, nie potra­fię. Godziny lecą jak zabite, jakby ktoś im kazał prze­biec mara­ton wyści­gowy. Mnie ota­czają poma­lo­wane mury, któ­rej nie jedno widziały i nie jedno zoba­czą. To one mogły być naj­lep­szym świad­kiem. Kiedy scho­dzisz po scho­dach, wycho­dzisz na dwór oni cały czas tam są… to Ci, któ­rzy Cię prze­śla­dują, śmieją się z Cie­bie. Kro­czą za Tobą jak cień, któ­rego nie możesz się pozbyć. Wyty­kają Ci każde potknie­cie, nie dają o niczym innym myśleć, nawet jeśli bym chciała nie umiem. To wszystko, trwało tak długo, za długo. Kiedy patrzę w lustro sły­szę obrzy­dliwe docinki: ty gru­ba­sie, kiedy schud­niesz, co się patrzysz. Tak wyglą­dało moje życie, nie było dnia, aby nikt nie dał mi do zro­zu­mie­nia, że nie mam figury jak Joanna Krupa. To boli, bolało i na­dal boli… Tak bym dokoń­czyła te zda­nie, ale nie mogę, bo wszystko się zmie­niło. Mia­łam dość tego wszyst­kiego, mia­łam dość uża­la­nia się nad sobą, mia­łam dość bycia pachoł­kiem, mia­łam dość być tamtą Karo­liną… wszystko to było nie­zwy­kle trudne, ale mimo, że droga była długa i skom­pli­ko­wana, była to moja naj­lep­sza podróż, którą mogła­bym sobie wyma­rzyć. Mimo pokus, które sta­wiali mi inni nie dałam się nie chcia­łam zro­bić kroku w tył. Nie mogłam! Wszystko zaczęło się zmie­niać od stycz­nia 2016 roku. Miało to być tylko lecze­nie trą­dziku, i tak wyle­czy­łam się, ale przy oka­zji wyle­czy­łam sama sie­bie. Nie wie­rzy­cie? I bar­dzo dobrze, bo sama nie wie­rzę. Ta, tak wła­śnie ta cicha, szara myszka zawzięła się i schu­dła 23 kilo­gramy. Nie dała się, nie pod­dała się… wal­czyła do ostat­niej kro­pli, i wygrała. Dziś jestem inna, pełna rado­ści, miło­ści, marzeń. Dopiero teraz znam zna­cze­nie życia. Są dni złe, któ­rych już nie daję radę nieść na swych bar­kach, ale i dni, które dodają siły i nadziei. Wszystko pięk­nie i kolo­rowo, powin­nam teraz zakoń­czyć ten wpis zda­niem: żyłam długo i szczę­śli­wie. Jed­nak to nie bajka Shreka, ale codzien­ność, która wymaga od nas z roku na rok coraz wię­cej. Może już nikt mi nie zarzuci, że mam wię­cej niż powin­nam, może nie śmieją się na kory­ta­rzu, może nie wyty­kają pal­cami, ale już na zawsze będę sły­szeć w gło­wie te słowa. Nie mogę się ich pozbyć, nie umiem, a może po pro­stu nie chcę. Zasta­na­wia­cie się dla­czego? bo to moja histo­ria, to wła­śnie jestem ja. Taka jak powin­nam. Gdyby nie Ci ludzie, któ­rzy sta­lenli na mojej dro­dzę, dziś mogła­bym cał­kiem innym czło­wiekiem… Cza­sem nie cho­dzi o to, aby być piękną laseczką, ale kimś kto wie kim jest, kimś kto wie po co żyje i ktoś kto jest po pro­stu sobą. O to ja Karo­lina Resz­tak, o to moja histo­ria, świat stoi dla mnie otwo­rem, czeka aż two­rze drzwi i się­gnę gwiazd.
 
 
Kochani chcia­ła­bym tylko powie­dzieć, że dzi­siej­szy wpis nie jest przy­pad­kowy, ponie­waż to tekst, który przy­go­to­wa­łam na kon­kurs. Mam nadzieję, że Wam i orga­ni­za­to­rom się spodoba. Sta­ra­łam się.
Tak jak reguły mówią nomi­nuję:
 
#mójpoczątekwszystkiego
 

6 komentarzy:

  1. Dlatego właśnie nienawidzę szkoły. Nie ma miejsca bardziej przepełnionego nienawiścią jak właśnie szkoła. Nie mam nic do nauki, do nauczycieli czy wielu obowiązków, bo tak-to jest potrzebne. Ale niepotrzebne jest chodzenie do szkoły, w której większość czasu marnujemy, a w dodatku sporo z nas ma własnie takie sytuacje, jaką opisałaś. To jest straszne co w dzisiejszych czasach dzieje się w miejscu, które ma być ,,bezpieczne i przyjazne''. Cieszę się, że udało Ci się zmienić coś w swoim życiu i że już takie komentarze się nie pojawiają. Ale niestety zawsze coś w głowie zostanie, więc mam nadzieję, że będziesz o tych sytuacjach powoli zapominała. Życzę Ci wszystkiego dobrego i trzymaj się! xx
    MOJ KANAŁ NA YT
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję, żeby być na bieżąco i daj znać za jakiś czas co tam u Ciebie słychać! :)

      Usuń
  2. Ojjj jak ja Cię wspaniale rozumiem! <3 Gratuluję Ci takiego sukcesu!
    Byłabys chętna na wspólna obserwację :)?
    agnesssja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, beautiful and interesting post!
    Would you like to follow each other? Follow me on Blog and Google+ and I'll follow you back!
    www.recklessdiary.ru

    OdpowiedzUsuń