4 lata razem!?
Cześć wszystkim :) dzisiejszy post jest dla mnie bardzo ważny. Sama nie wiem, jak szybko przeleciał mi ten czas. Przez te 4 lata, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Tak bardzo dużo wyniosłam z tej podróży, która oczywiście nadal trwa, lecz w mniejszym składzie. Mówię tu oczywiście o serialu Violetta. Klika dni temu minęły 4 pełne lata od emisji pierwszego polskiego odcinka. Pragnę, wam pokazać co zmieniło, się w moim życiu dzięki, zwykłemu serialowi, który stał się niezwykły. Z tej okazji nie będzie, zdjęć a krótkie filmiki o tym, jak ta podróż się, zaczęła, jak wraz z aktorami dorastaliśmy <3 Nie możecie tego ominąć !!
Moją podróż z muzyką, miłością, obsadą, tańcem rozpoczęłam tak naprawdę od 2 sezonu Violetty. Szczerze mówiąc, gdy zobaczyłam, pierwszy sezon, pomyślałam, serial jak każdy inny, nie przepadałam za nim. Tolerowałam, ale nie zakochałam się od pierwszej sekundy. Jak by ktoś za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienił moje życie, całkowicie. Od tamtego czasu wiedziałam, że to właśnie te osoby zamieszkają w moim sercu na stałe. Lecz już na początku mojej drogi zaczęły pojawiać się przeszkody, a ja nie spodziewałam się, że to dopiero początek. Niestety nie posiadam kanału Disneya i teraz co zrobić, skoro nie mam możliwości poznawania nowych przygód moich ulubieńców ?? Jak to ja, tak długo szukałam w Internecie i tyle osób mi pomogło to szok, tylko dlatego, że miałam kaprys oglądać sobie jakiś serialik. Dzięki na pewno w jakimś stopniu szczęściu i pomocy ludzi odnalazłam stronkę, na której miałam możliwość oglądania tych odcinków, co prawda dzień po premierze, ale byłam chyba najszczęśliwszą osobą na tym świecie. Od tond pozostałam wierną fanką. Lecz nie myślcie, że było tak kolorowo, wcale nie. Gdy moi rówieśnicy dowiedzieli, się o moim zamiłowaniu oczywiście, miałam przechlapane w szkole. Przezywanie, dokuczanie, mówienie źle o mojej idolce w mojej obecności, robienie mi na złość przy każdej istniejącej możliwości. Moi prześladowcy nie tracili czasu. Naprawdę, źle znosiło to. Dlatego jadłam, zajadałam stres, ból i tak stałam się pulchniutka. (Na szczęście dzisiaj o wiele lepiej wyglądam). Nie ukrywam, że to chyba największy test przetrwania. Lecz nie poddałam się, bo kim bym była ?? Oczywiście mogłam sobie znaleźć kolejną wielką gwiazdę, przecież jest ich mnóstwo. Ale nie byłoby to samo. Ja owszem lubię inne gwiazdy, ale to są moi idole na amen.
Nauczyłam się nie tylko życia, ale tego, że każdy jest wart tego, aby kochać i być kochanym. Każdy człowiek na tej planecie ma prawo do błędu, ale i do szansy, aby to naprawić. Nie ważne, czy jesteś wysoka, czy niska, puszysta czy chuda jak patyczek, jesteś wyjątkową i najlepszą wersją siebie. To chyba największa nauka, która zapadła mi w sercu. Serial Violetta mimo tego, że zakończył się w telewizji, on nadal trwa w moim sercu i każdego Titiniasa. Nasza wielka rodzina jest jedna w swoim rodzaju. Dla nas nie ma znaczenia, czy jesteś murzynką, czy chińczykiem, czy umiesz mówić po angielsku, czy nie. Kochasz te same osoby co ja i dla mnie już jesteś członkiem naszej "rodziny". Nie umiem tego wszystkiego napisać. Tyle ile oni mnie nauczyli, to tylko ja, wiem i Bóg. Nikt, ale nikt nie zmienił mnie tak. Życie mamy tylko jedno i dobrze wiemy, że nie ma sensu tracić je na nieprzyjemności. Pisząc, to buzuje, we mnie tyle emocji, ile nie jestem, w stanie, znieść. Nie wyobrażam sobie, aby obudzić się i nie pamiętać kim jest Tini. To tak jak bym nie wiedziała, kim ja, jestem
Violetta z kim wam się kojarzy ?? Gdybym zapytała, przypadkowe, osoby odpowiedzieliby mi: - a jest ktoś taki ?? Nie znam. .....Bądź....
- to kolejna gwiazdeczka Disneya, jest głupia i leci na pieniądze.
Lecz dla mnie to osoba, która pokazała mi jak żyć i spełniać swoje marzenia. Daje, mi silę, do walki z szarą rzeczywistością. Nie pozwala mi poddać się i upaść. Lecz gdy podpadnę, jest jedną z osób, która pomaga mi wstać. Gdy ją przytuliłam, miałam, wrażenie, że w moich ramionach trzymam anioła, który jest zawsze przy mnie. Co prawda nie byłam, w stanie, tego jej powiedzieć, ale w głębi serca, wierze, że ona to czuła, że jest dla mnie kimś więcej, niż tylko wzorem do naśladowania. Nie mogę uwierzyć w to, że tu już naprawdę koniec. Nigdy nie zapomnę tej historii i drogi. Co ja mówię, ja nadal nią kroczę i nie mam zamiaru z niej chodzić. Nic, a to nic nie spowoduje, że zapomnę o nich. Już zawsze pozostanę wierną fanką. Nawet gdy będę miała 30 lat. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz