Łatwo upaść trudniej wstać !
Cześć kochani :) Dzisiaj będzie coś innego , coś prawdziwego , coś niezwykłego . Tą historię , którą wam zaraz przed stawie jest wspaniała ale za razem pokazuje mi przynajmniej , że życie to jedna wielka równoważnia łatwo bardzo spaść z niej ale trudniej na nią znów powrócić . I o tym będzie właśnie dzisiejszy post . Jednak nie ja go napisałam a ktoś innych , który bardzo chcę tu być tajemnicą . Jednak trudno opowiada się o czymś co nas boli ale ta dziewczyna ma w sobie wielką odwagę . Mam nadzieję wielką , że właśnie zaraz to zobaczycie . Serdecznie zapraszam !
Chciała bym jeszcze krótko powiedzieć , że życie nie zawsze jest takie piękne jakie byśmy chcieli . Wyzwania rzucane nam pod nogi nie mają za zadanie nas zrujnować ale pokazać nam kim jesteśmy. Może na pierwszy rzut oka nie jest to zbyt zrozumiałe dla wszystkich ale po tym tekście na pewno zrozumiecie wszystko :)
Każdy z nas zwątpił choć raz. Czasami zawodzimy się na najbliższych, bo nas nie rozumieją. Przyjaciele sprawiają, że zamiast się uśmiechać, płaczemy po nocach. Koledzy ze szkoły czy też z pracy, potrafią nas złamać kilkoma słowami i sprawić, że przestajemy wierzyć w siebie...
Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, bo mam spore doświadczenie w tym temacie. Też wątpiłam, a raczej wciąż wątpię w siebie, życie i ludzi. Ale nigdy nie zawiodłam się na swoich idolach. To oni sprawiają, że jeszcze się uśmiecham.
Może to troszkę groteskowe, że obcy ludzie znaczą dla mnie więcej niż rodzina. Ale to dzięki moim idolom odzyskałam chęć do wali o marzenia.
A oto moja historia. Świadectwo, że nawet najciemniejszy dzień może stać się najpiękniejszym, dzięki odpowiednim ludziom.
Dwanaście lat temu porzuciłam malowanie. Choć wcześniej kochałam to. Nie wyobrażałam sobie, siebie bez sztuki. Nie rozstawałam się z moimi pędzlami i farbami. Kolorowałam swój świat, tęczą barw. Nie był on idealny, ale był mój.
Z czasem piękne kolory, zmieniły się w przytłaczającą i wszechobecną czerń. Nie potrafiłam wziąć pędzla do ręki, wiedząc że chociaż nie wiem jakbym się starała, zamiast obrazu otrzymam ciemną plamę.
Dość tych dołujących wyznań. Przejdźmy do bardziej pogodnej części opowieści...
Nigdy do końca nie odzyskałam siebie. Cząstka mnie już dawno umarła i na stałe w mojej kolorowej palecie zagościła czerń. Tylko, że teraz nie jest sama, ma barwne towarzystwo. Obok ciemności, są żółcie, czerwienie, błękity i zielenie.
Chciałabym napisać, że to ja potrafiłam dodać kolorów swojemu życiu, ale to było by kłamstwo. Otóż to moi idole odmienili mój świat.
To było jakieś niecałe dwa lata temu... Włączyłam telewizor i zobaczyłam na ekranie roześmianą nastolatkę, z przyjaciółmi u boku. I tak zaczęłam oglądać Violettę, z czasem stało się to moją rutyną, codziennie oglądałam serial, przypominając sobie, że marzenia mogą się spełnić. Nie zawsze tak jak sobie to zaplanowaliśmy i często nie w porę.
Marzenia mają to do siebie, że są bardzo niesforne i przewrotne, a do tego według nas spóźnialskie. Ale to nie prawda, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy, to spełniają się one we właściwym czasie i choć inaczej niż sobie planowaliśmy, to zawsze w odpowiedni sposób. Zaufajcie mi, wiem to z doświadczenia...
Dziś przyglądam się z uśmiechem bałaganowi w moim mieszkaniu. Wszędzie są porozrzucane płótna, kartki, farbi i pędzle. To piękny widok, choć dość chaotyczny. Ten chaos do mojego życia wprowadzili moi idole, pokazując mi że nawet najpiękniejszy obraz ma w sobie odrobinę czerni. Bez tego byłby niekompletny.
Muszę teraz strasznie głupio wyglądać, uśmiechając się do laptopa na wspomnienie, tego co spowodowało, że wzięłam z powrotem pędzle do ręki. Otóż półtora roku temu, stwierdziłam, że muszę pójść na koncert Violetty, ale potrzebowałam czegoś co mogłabym ubrać na to wydarzenie. Niestety koszulki dostępne w sklepie były przeznaczone dla troszkę młodszych ode mnie fanów. Wtedy sobie pomyślałam, dlaczego by nie namalować czegoś dla siebie. Tamtego dnia wyciągnęłam zakurzone pędzle, kupiłam kolorowe farby do tkanin i dałam się porwać chwili. Kończąc malować uzmysłowiłam sobie, że po raz pierwszy od kilkunastu lat tak dobrze się bawiłam.
Od tamtego czasu nie rozstawałam się z przyborami do malowania. Tworzyłam coraz to nowsze projekty. Zdobyłam uznanie wielu osób, fanów gwiazd serialu Violetta, ale największym zaskoczeniem dla mnie było, to że Cande doceniła moje prace, niejednokrotnie je skomentowała.
To niesamowite jaką wagę mają słowa. Kilka słów potrafi nas złamać jak i sprawić, że zaczynamy wierzyć w siebie. Więc doceńcie ich wielkość
Napiszcie w komentarzu czy wam się podobało i jakie wy macie doświadczenia w swoim życiu :) Czekamy na komentarze i widzimy się już niebawem !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz