"A ja cichutko łkając szeptałam Boga nie ma, Boga nie ma.. zresztą mnie już też."
Witajcie kochani! Muszę przyznać, że jestem naprawdę ciekawa jak minęła Wam dzisiejsza sobota. Jeśli chodzi o moją relację to była naprawdę szalona, ale dzięki temu pisząc te słowa sama do siebie się uśmiecham. Musicie mi opisać czas wolny, który dzisiaj spędziliście, może spotkanie z znajomymi, albo zakuwanie do egzaminu? Czekam na relację! Ale dzisiaj wracam do tematów, w których czuje się jak ryba w wodzie. Może i nie zdobędę żadnych współprac, ale chcę podzielić się z Wami tym co leży mi na sercu, o czym myślę, kiedy zostaję sama. Coś poważniejszego, filozoficznego, a zarazem bardzo mojego. Mam nadzieję, że się nie przestraszyliście i zostaniecie do samego końca!
Witajcie kochani! Muszę przyznać, że jestem naprawdę ciekawa jak minęła Wam dzisiejsza sobota. Jeśli chodzi o moją relację to była naprawdę szalona, ale dzięki temu pisząc te słowa sama do siebie się uśmiecham. Musicie mi opisać czas wolny, który dzisiaj spędziliście, może spotkanie z znajomymi, albo zakuwanie do egzaminu? Czekam na relację! Ale dzisiaj wracam do tematów, w których czuje się jak ryba w wodzie. Może i nie zdobędę żadnych współprac, ale chcę podzielić się z Wami tym co leży mi na sercu, o czym myślę, kiedy zostaję sama. Coś poważniejszego, filozoficznego, a zarazem bardzo mojego. Mam nadzieję, że się nie przestraszyliście i zostaniecie do samego końca!
Codzienna modlitwa, co niedzielna obecność na Eucharystii, paciorku na startym od bólu, próśb, podziękowań, uzdrowień różańcu i w tym wszystkim Ty. Ktoś kto całe życie wierzył, kochał, żył według Dekalogu dziś staje się tym, który tępi, upokarza, sprawia przykrość innym. Zmieniłeś się. Zmieniłeś świat, zmieniłeś swoje życie. Na początku przejmowałeś się ich zachowaniem. Prosiłeś, błagałeś, ale na darmo... Płakałeś w poduszkę kiedyś nikt nie widział, pytałaś, dlaczego to właśnie Ciebie spotkała, twoją rodzinę, najbliższych. Dlaczego nie temu co żyje jak w bajcie na drugim piętrze, tylko Tobie skromnemu, nie mającemu tak naprawdę nic człowiekowi. Kiedy innym przelewa się z kieszeni, Ty musisz zawsze cierpieć. Z roku na rok stajesz się coraz starszy, coraz mniej rzeczy Cię boli, coraz mniej traci jakiekolwiek znaczenie. Dziś- osoby, który były dla Ciebie autorytetem, kimś kim Ty chciałeś zostać, o której się martwiłeś, modliłeś są dla Ciebie obce. Już Cię nie wzrusza ich zachowanie, przywykłeś, zwątpiłeś... stajesz się zagubiony, szukasz rozwiązań, chcesz zapomnieć choć na chwilę przez co sam wpędzasz się w coraz gorszę dno. Poruszasz się w swoim życiu jak po bagnie, mając świadomość, że każdy dzień w tym miejscu może być ostatnim. Ostatnim takim jakim dziś jesteś. Gubisz w codzienności tego, którego jeszcze dwa lata temu kochałeś, podziwiałeś. Każdą niedzielę spędzasz w parku, udajesz tylko pytanie przed kim? Przed kolegami, którzy zamiast pomóc ściągają w dół, czy przed samym sobą? Swoim prawdziwym ja? Przed bólem, strachem, że znowu zacznie boleć, bo zacznie Ci zależeć? Kościoły omijasz szerokimi łukami nie dlatego, że nie lubisz księży, bo nie chcesz wrzucić 1zł do koszyczka, omijasz, bo się boisz. Boisz spojrzeć znowu mu w twarz, zrozumieć, zapytać. Twoja codzienność zaczyna stawać się nudna, szara, nic się nie chce, a Ty sam czujesz się coraz gorzej. Jesteś jak element, który nie pasuje do żadnej układanki. Miotasz się sam z sobą, nie śpisz nocą, nawet już nie śpiewasz, bo po co? Ty straciłeś Przyjaciela, kogoś z kim mogłeś o wszystkim porozmawiać, przy kim mogłeś się wypłakać. Straciłeś cząstkę siebie, a oni nadal robią to co robili....
Wiara to nie tylko klepanie różańców, to zaufanie i zrozumienie. Kiedy jest Ci ciężko w życiu, kiedy wszystko masz pod górę, kiedy tracisz siły do walki. On przy Tobie jest! Patrzy, kiedy płaczesz w poduszkę, słucha Cię, kiedy krzyczysz, że to niesprawiedliwe, bo nie zasłużyłeś sobie na to. Śmieje się, kiedy Ty się śmiejesz. Ale nigdy nie odpowiada, jest jak skrzynka, do której wrzucasz listy, czyta je, ale nigdy nie odpisuje. Czasem trzeba skończyć pytać i po prostu zaufać. Wziąć swój Krzyż i maszerować z Nim przez swoje życie. Upadać i podnosić się i nigdy nie wątpić!
Moja sobota? Była bardzo pozytywna! Dużo popracowałam, ale też spotkałam się z przyjaciółmi :)
OdpowiedzUsuńWiara jest dla mnie bardzo ważna w życiu! <3
OdpowiedzUsuńTo prawda to nie tylko słowa, ale i sposób postrzegania świata i podążanie odpowiednimi krokami.
Pięknie to kochana wszystko opisałaś :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
lublins.blogspot.com
Moja sobota....świętowałam dzień kobiet! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis i mega klimatyczne, ujmujące zdjęcia.
Karola, jaka Ty jesteś cudna!
OdpowiedzUsuńJuż nawet nie odnosząc się do notki- jesteś świetną naprawdę osóbką.