„Był sobie pies”– film, który musisz obej­rzeć!

Witaj­cie kochani: ) przy­cho­dzę dziś do Was z recen­zją filmu, który wywo­łał stru­mie­nie łez, smutku, ale i szczę­ścia. Jeśli macie w sobie uczu­cie straty kogoś kogo bar­dzo kocha­li­ście bez względu na to czy to czło­wiek czy zwie­rzę to 200% zro­zu­mie­cie prze­kaz. Nie wszy­scy posia­dają w sobie ten smu­tek dla­tego Cie­bie tym bar­dziej zapra­szam na zapo­zna­nie się z głów­nym boha­te­rem, który powi­nien przejść do histo­rii. Może w tedy ludzie zro­zu­mieją, że zwie­rzę tak samo kocha, odczuwa ból i tęsk­notę jak każdy z nas. Ser­decz­nie zapra­szam: )

 

Pies- naj­lep­szy przy­ja­ciel czło­wieka, wspiera, kocha, zawsze jest gdy wszy­scy inni momen­tal­nie znikną. Pomaga nam prze­trwać naj­gor­sze chwile. Tak jak każdy z nas potrze­buje szansy, kre­dytu zaufa­nia. A w tedy oda całego sie­bie i nic nie będzie wsta­nie wydrzeć mu ze serca wła­śnie Cie­bie. Za chwi­leczkę przed­sta­wię kogoś kto mimo, że stąpa na czte­rech łapach, doświad­cza prze­róż­nych przy­gód: miło­ści, zabawy, przy­jaźni, nie­na­wi­ści, prze­mocy i porzu­ce­nia. Film stara nam się poka­zać, że te małe, bez­bronne zwie­rzę, które sie­dzi koło Two­ich nóg pyta: Jaki jest cel życia?


Główny boha­ter to nie jaki Bailey czwo­ro­nożny psiak, który nie­sie w sobie przez całe życie pyta­nia: Jaki jest cel życia? Mamy tu coś do zała­twie­nia? I w ogóle o co tu biega? Przez zaszklone od łez oczy możemy zaob­ser­wo­wać, że nie jaki pupil cztery razy na nowo odkrywa sens życia. Histo­ria tej psiny jest bar­dzo kolo­rowa i nie­tu­zin­kowa. Na począ­tek seansu wita nas retri­ver, czyli już poznany Bailey. Jako szcze­niak tra­fił do schro­ni­ska, jed­nak to mądry wło­chaty kum­pel. Ucie­ka­jąc w dość skom­pli­ko­wany spo­sób tra­fia w ręce chłopa o imie­niu Ethan. To wła­śnie dzięki niemu poznał dosłowne zna­cze­nie miło­ści, zabawy, rado­ści nie­stety i tęsk­noty. Wszystko było wspa­niale, aż do czasu pożaru, który zde­cy­do­wał o losie jak i Ethana jak i Baily­ego. Ze względu na kon­se­kwen­cje chło­pak nie mógł przy­jąć sty­pen­dium spor­to­wego, odrzu­cił jedyną kobietę, którą naprawdę kochał, musiał wyje­chać. Co dzieje się z czwo­ro­no­giem? Zostaje okle­pa­nym kana­pow­cem, nie ma ochoty, ani siły na zabawę, co chwile dziad­ko­wie coś mu podrzu­cają do prze­ką­sze­nia. Lecz tak w głębi serca bar­dzo tęskni za swoim praw­dzi­wym wła­ści­cie­lem. W ostat­nich chwi­lach swego psiego życia pamięta słowa: Bailey zostań tutaj, pil­nuj a ja obie­cuję wrócę, aby to spraw­dzić. Przed oczami ma naj­lep­sze chwile swo­jego życia, kiedy mógł świet­nie apor­to­wać, wybie­rać się na nie­ziem­skie prze­jażdżki, swo­jego nowego przy­ja­ciela: psi­ko­nika (osła). Wie­dział, że nie umiera z cho­roby, a tęsk­noty.


Za każ­dym razem, gdy już wyda­wało mi się, że poukła­da­łem sobie życie, wszystko nagle się zmie­niło. Budzi się, nie jest już tym samym naj­lep­szym przy­ja­cie­lem czło­wieka, a kimś zupeł­nie innym. O, nie jest dziew­czyną! Ellie to nowe imię przy­pi­sane suczce poli­cyj­nej. O tak ten nasz wło­chaty, przy­tu­la­sek teraz to nie jaki Owcza­rek Nie­miecki. Jej celem jest odnaj­do­wa­nie broni, szkol­nic­two, pogoń za ban­dy­tami…No wła­śnie co to tej pogoni. Aż w gar­dle ści­ska na samą myśl. Nie­stety w taki okropny spo­sób odszedł z tego Świata. W pogoni za pory­wa­czem w momen­cie strzału do swo­jego pana Car­losa zacho­wał się jak praw­dziwy poli­cjant. Och­ro­nił swoim cia­łem, kogoś kto tak mało znał, kto nie oka­zy­wał emo­cji, nie gra­tu­lo­wał. Mimo wszystko odej­ście było bar­dzo emo­cjo­nu­jące zarówno dla Car­losa jak i dla widza.


Wszyst­kie psy idą do nieba… Chyba, że mają nie­do­koń­czone sprawy na Ziemi. Tego na pewno nikt z nas się nie spo­dzie­wał. Wielki, silny, nawet poli­cyjny raso­wiec w nowym życiu jest cał­kiem prze­ci­wień­stwem. Teraz jestem malusi i mam uszy jak nie­to­pe­rek. Tino sło­dziutki pupi­lek May, która zabie­rała go wszę­dzie gdzie tylko się dało. Nie mógł narze­kać. Aby żyło się jak w bajce mię­dzy Tino a May była nie­sa­mo­wita więź. Umieli czy­tać sobie w myślach. W spra­wach jedze­nia rozu­mieli się bez słów. Razem zja­dali chipsy na kana­pie, wspól­nie wsu­wali lody przy kąpieli, ucząc się zaja­dali pizze. Jedy­nym sło­wem życie jak w Madry­cie. Lecz ile może być samym? Nie tylko wła­ści­cielkę postrze­liła strzała Amora ale i naszego uko­cha­nego. To był piękny ślub. Tino już nie był pęp­kiem świata, bo poja­wiły się małe szkraby, które naprawdę kochały tego sobaka. Nie pro­te­sto­wał kiedy jego styl się zmie­niał. Wzniósł by każdą tor­turę, aby tylko Roxi była bez­pieczna. Lecz i na niego była pora. Czy tęsk­nota naprawdę musiała go prze­śla­do­wać? Uko­chana już nie wró­ciła od wete­ry­na­rza, czas mijał a Tino był coraz star­szy i słab­szy. Wie­cie jak się zakoń­czyło jego życie? Ej, Tino o czym myślisz? To było piękne życie i dobra pizza.


Wró­ci­łem znowu w pudle, ale za co? Wydaje się, że to będzie dobry począ­tek czego pięk­nego. Lecz to nie życie, to kosz­mar, który spo­tkał nie spra­wie­dli­wie psiaka, który tyle prze­szedł. Tym razem wpadł w szpony pato­lo­gicz­nych osób. Życie na łań­cu­chu, brak jakiej­kol­wiek miło­ści, nie­na­wiść od samego początku. Fakt opie­kuń­cza niby była do czasu kiedy nie urósł. Fąfel był rasy psa gór­skiego czyli pro­ste, że nie są to małe gaba­rety. Ale po tym wszyst­kim zasłu­żył sobie na to? Te sceny muszę przy­znać były dla mnie okrutne. Nie mogłam zaha­mo­wać ani łez, gło­śnego szlo­cha­nia. Nawet nie byłam wymie­niać zapła­ka­nych chu­s­te­czek. Kiedy nie winny niczemu pies, zostaje zapa­ko­wany na cię­ża­rówkę i wywie­ziony na tory, gdzie bez ludzie potwory ska­zują go na śmierć, głód… Nie jestem nawet wsta­nie pisać ze względu na oczy pełne łez. Mam teraz iść z powro­tem? To nie było fer. Choć tak naprawdę nie uśmie­chało mi się tam wra­cać. Życie tego psiny toczy się dalej. Co go spo­tka, czy prze­żyje i zazna szczę­ścia? Tego musi­cie dowie­dzieć się sami.


Pod­su­mo­wu­jąc film jest dla mnie mistrzo­stwem. Poko­cha­łam go całym ser­cem. Lecz sama nie spo­dzie­wa­łam się po sobie takiej reak­cji. Może dla tego, że kie­dyś także stra­ci­łam takiego przy­ja­ciele, który był dla mnie wszyst­kim…

I tak w ciągu tych wszystkich psich żyć nauczy­łem się bawi gdy tylko jest czas, rato­wać innych kiedy trzeba, lizać tych, których kocham. Nie doło­wać się tym co nie wyszło oraz tym co może się stać. Po pro­stu być tu i teraz. Być tu i teraz, O to sens życia według psa.

3 komentarze:

  1. Świetny film!!! Polecam ;)
    Zapraszam do mnie https://cakemonika.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak zachęciłaś że dziś wieczór odpalam ;)

    Buziaki:*
    WWW.KARYN.PL

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Wszystkim dzięki niemu możesz również skontaktować się z nim o pomoc, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara@gmail.com ) możesz również Whatsapp na ten numer ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń