[Relacja z koncertu] Got Me Started Tour w Krakowie !!

Jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Tak, tak właśnie wczoraj 03.04.2017 po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nic nie jest nie możliwe, oraz to, że marzenia się spełniają. Kochani witajcie!!! Pędzę do was, aby, opisać to wszystko, co wczoraj me oczy widziały. Emocje niesamowite a ja nadal nie mogę w to uwierzyć !!! Tym razem Tini Stoessel nie tylko ślicznie wyglądała, ale pokazała, na co ją naprawdę stać. Na wielkim show nie tylko miałam zaszczyt widzieć jej talent, ale miłość, którą wkłada w cały ten projekt :), Jeśli i ty chcesz poczuć dreszcze na skórze, zapraszam Cię serdecznie :) Nie pożałujesz!!?



Wielkie show, łzy, wzruszenie, na to czekała Polska !! Otóż to Tini Stoessel przybyła do naszego ojczystego kraju. Na ten dzień czekałam od pół roku. Tak, tak 14 października 2016 roku zamówiłam bilety na to widowisko, wybierając trybunę A20 rząd 1 miejsce 7. Obawiając się na początku czy będzie dobry widok, jednak tak naprawdę nie musiałam się niczym martwić. Gdy tylko ujrzałam swoje miejsce, dech w piersiach mi się zatrzymał. Moje miejsce było bardzo i to bardzo blisko od sceny, naprawdę byłam pod wielkim wrażeniem. Ale zaraz, zaraz może zacznę po kolei, zgadzacie się ??? Przed tym, kiedy poszłam już pod arenę, wydarzyło się dość sporo rzeczy, a natomiast: gdy tylko przybyłam do Krakowa, po bardzo długiej podróży, spotkałam się z przyjaciółką Klaudią, (która była moją przewodniczką) udałam się pod hotel, który szczerze mówiąc, dość daleko, znajdował się od miejsca w którym zaczęłam swoją przygodę. Niestety nasza księżniczka uciekła mi wprost przed nosem. Gdy byłam już tuż, tuż ona odjechała. Byłam na początku zawiedziona, no ale cóż takie życie. Jednak widząc na instagramie zachowanie fanek, podziękowałam za to, że nie stratowali mi stup. Więc na poprawę humoru.. Lody o tak, słodkie 2 gałki, komu by nie podniosły nosa ?? hehe, niestety z każdą sekundą utwierdzałam się, że panuje nade mną jakiś pech. Rozumiecie, że dwie lodziarnie z rzędu były zamknięte, i, aby nie było za nudno, w jednej kafejce (jeśli można to tak nazwać) Starbucks był tak przepełniony ludźmi, żebym nie zdążyła na arenę, a była godzina 14, więc wyobraźcie sobie, ile ludzi było. Jednak wszystko wyszło na prosto, udałam się do ogromnej Galerii Krakowskiej, gdzie wszystkie te zachcianki zostały spełnione, ale no przecież nie będę wam tu się rozpisywać o lodach, bo czeka na nas ktoś niesamowity. Słyszycie jego pukanie ?? Tak, to ona, to właśnie ona złamała moje serce na pół i podniosła, kiedy ja upadałam.

Będąc już pod areną, bałam się, że mogę nie znaleźć swoje miejsca, albo wydarzy się coś innego.. Głupiego. Ale to wszystko to tylko pozory, kochani o godzinie 16 (planowo) zostały otwarte bramy. Weszłam jako jedna z pierwszych osób i wprost udałam się do sklepiku, aby coś kupić na pamiątkę. Ceny, jak to ceny, były dość wysokie, ale nie tragiczne, w zależności od danej rzeczy i osoby. Sama zakupiłam białą bluzkę ze zdjęciem promującym trasę Got Me Started Tour z plecami, które są pokryte miastami, w których wystąpi gwiazda. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o albumie, który podbił Internet. Jest on naprawdę przepiękny i świetnie wykonany :).


Po zakupie wyruszyłam, aby odnaleźć swoje miejsce. Jeśli wybieracie się na jakiś koncert, który odbywa się w Tauron w Krakowie, i boicie się, że nie znajdziecie swojego miejsca, to obiecuję, że bez większych problemów, znajdziecie. Naprawdę, jeśli o organizację, nie mam nic do zarzucenia. Wszystko dopilnowane. Tak jak wspominałam, widok, miałam nieziemski :).

Chwile przed rozpoczęciem, miałam okazję po raz pierwszy, przytulić, zrobić zdjęcie z Sharon i Evex <3 Bardzo wam dziękuję, dziewczyny, one są naprawdę mega :)



Koncert rozpoczął się planowo o godzinie 18. Światła gasną, z nagłośnienia wydobywają się nuty muzyki, na scenę wchodzą tancerze, muzycy i..... gwiazda wieczoru TINI !!! Krzyk, pisk, łzy, uśmiech, czy potrzeba czegoś więcej ?? Reflektory skierowane na jedną, najważniejszą osobę. Siedząc, tam nie, wierzyłam w to, co się działo. Serce mi biło, ręce trzęsły, a z serca wydobywała się miłość, radość i okrzyki. Mimo tego, że arena nie była niestety cała, polska publiczność znowu dała z siebie wszystko. Myślicie, że nie udały się akcje ?? Wręcz przeciwnie !! Na sam początek było powitanie, pierwszy rząd otrzymał napis CZEŚĆ. Światełka na Siempre Brillaras wzruszyły Martinę. Nie mogło także zabraknąć kartek z napisem „Nunca nos vamos” (tłumaczenie: Nigdy nie odejdziemy). I wisienka na torcie fioletowe serduszka na piosence, od której wszystko się zaczęło Ser Mejor.






Tini była wzruszona już na 4 piosence !!! Mimo małej publiczności była wspaniała, rodzina atmosfera. Wszyscy się do siebie uśmiechali, byli szczęśliwi, w takich chwilach wiem, że nasz fandom to nie tylko, tysiące ludzi obcych zebranych w jednym miejscu, ale rodzina, która zawsze jest w ratunku, kiedy wszystko się wali :) Nie było osoby, która by nic nie przygotowała dla swej idolki. Pełno plakatów, serc, aby jak najmocniej wyrazić miłość.

Żeby tradycji stało się zadość z pięknych, delikatnych ust Martiny mieliśmy okazję usłyszeć:

Kocham Was,
Kocham Cię,
Jak się masz,
Dziękuję,
Cześć
 
 
Wielkimi atrakcjami były chorografie, stroje, oraz efekty świetlne. Show nie tylko zaparło wdech nastolatkom, ale i rodzicom, którzy szczerze mówiąc, siedzieli, z otwartymi buziami :)
 
 
Siedząc tam, śpiewając i nawet czasami tańcząc, widziałam, nie tylko moją idolkę, która jest dla mnie oparcie w trudnych chwilach, ale osobę, która robi, to co, kocha. Mimo zmęczenia, wysiłku na jej twarzy malował się uśmiech. I to jest niesamowite, bo kiedy robimy, cos co naprawdę, kochamy, nie czujemy, że jesteśmy w pracy.
 
 
Wielkim zaskoczeniem dla polskich fanów było to, że podczas widowiska brat Tini- Fran, oraz jej chłopak- Pepe, normalnie na świecie siedzieli sobie na trybunie i przeżywali razem z nami. Niestety wszystko, co dobre, musi się, kiedy skończyć, gdy Martina zeszła wraz z tancerkami, publiczność nie dała jej tak szybko odejść. Całe arena krzyczała Tini oraz tupała tak głośno, że na pewno to słyszała. No i co udało się, wyszła jeszcze raz, aby zaśpiewać ostatnią piosenkę i pożegnać się z nami. W ten stało się coś nieoczekiwanego, cała arena, trybuny pobiegła pod scenę. Trudno było nie zauważyć zdumienia i radości w oczach artystki. Powiedziała nam kilka pięknych słów oraz owinęła się polską flagą, tak właśnie naszą, całując ją, dała nam znak, że kocha nas.
 


 
W tym momencie nie było osoby, której łzy nie popłynęłyby po policzku. Sama stałam i płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, że po raz kolejny udało mi się spełnić marzenie. To takie wspaniałe, gdy masz kogoś, kto pcha cię do przodu, daje taką motywację i podnosi, kiedy upadasz. Na pożegnanie nie tylko głośno śpiewaliśmy pod sceną, ale i tańczyliśmy, płakaliśmy, śmieliśmy się, i machaliśmy.
 
 
Oczywiście co to za show, gdyby nie było confetti, które było naprawdę wszędzie. Takim pięknym gestem zakończył się koncert w Krakowie. Już 6 kwietnia, nasza gwiazda wystąpi w Łodzi !!! Życzę wszystkim osobom, które się wybierają niesamowitej zabawy. Pamiętajcie, nieważne ile masz lat, jak wyglądasz, jesteś wart każdego swojego marzenia. Nie ma, rzeczy nie możliwych, są tylko wyzwania stawiane przez serce !! Pamiętajcie o tym !!


2 komentarze: