7 dni
7 dni to poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela. Każdego dnia piszemy własną historię. Mówią, że codziennie otwiera się okno na nową przyszłość. Ciągle jesteśmy stawiani w sytuacjach wyboru. Co zjeść czy ubrać białą, a może czarną bluzkę? Czy się zgłosić do odpowiedzi, czy może poczekać na inny temat? Każdy dzień jest dla nas jaką opcją. Opcją do zaakceptowania, pokochania. Jednak 7 dni to nie tylko czas wyborów, przeżywania emocji, ale również poznawania Świata. I to chciałabym przedstawić w dzisiejszym artykule stworzonym wyłącznie przeze mnie.
Poniedziałek:
Ja taka mała wśród potężnych drzew, śmiesznie bzyczących pszczółek, kolorowych kwiatków i smutnych ludzi. Nie wiem, dlaczego Pani w sklepie miała smutną buźkę, dlaczego jej oczka były czerwone? Mama powiedziała, że to od alergii, bo drzewka kwitną. Spojrzałam jej prosto w oczy i uwierzyłam. Idąc za mamą i liżąc lizaka, widzę słodkiego pieska, merdającego ogonkiem. Chciałam już go przytulić, kiedy mama do mnie krzyknęła: Karolina zostaw! To obcy piec nie wiesz jaki jest. Smutna pobiegłam do przodu. Przecież był taki uroczy, dlaczego miał by być nie dobry?
Wtorek:
Pełna sił i uśmiechu na twarzy wstaje jak zawsze o 6:00. Wiem, że mama chciałabym pospać przynajmniej do 8, ale co ja poradzę, że nudzi mi się. Próbuję być cicho, naprawdę. Choć nie zawsze mi się to udaje. Na śniadanie dostaje jak zwykle płatki z mlekiem i pyszną kanapkę. Po zjedzeniu, szybkie umycie ząbków i buzi, ubranie się i do zerówki. Zawsze zabieram ze sobą mój ulubiony kuferek z księżniczkami. Chciałabym kiedyś być jak one! Mieć taką piękną suknię i w ogóle być taka ładna.
Środa:
Dzisiaj po raz pierwszy idę na rozpoczęcie roku szkolnego. Boję się, że dzieci mnie nie polubią, że nie będę miała z kim się bawić. Mama mówi mi, żebym się nie stresowała, bo nie ma czym. Zakładam dziś białą bluzkę, czarną spódniczkę i piękne kremowe bucki. Na początku idziemy do kościółka, a następnie w końcu do tej szkoły! Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę to wszystko na własne oczy. W kościele jak zwykle mi się nudziło, myślałam sobie jak to będzie. Okazało się, że jest 100 razy większa, jest w niej 100 razy więcej ludzi. Jak dobrze, że jest przy mnie mama, sama nie dała bym rady!
Czwartek:
Nie do wiary ten czas tak szybko leci, dopiero szłam do pierwszej klasy, a jutro zaczynam inny rozdział w życiu. Czwarta klasa! Nowe przedmioty, nowi nauczyciele, ciekawie jacy będą? Może mili, oby tylko nie kazali dużo się uczyć. Na komunię dostałam swój pierwszy telefon i gitarę! Będę chodzić na zajęcia, grać i może na wigilię uda mi się coś zagrać?
Piątek:
Ludzie to naprawdę świnie! Po co udawać kogoś kim się nie jest? Dobra może mam dopiero 13 lat, ale nie do przesady! Albo jest się przyjaciółką, albo nie. Jeśli tak ma wyglądać dorosłe życie to ja podziękuję! Wiecie co ona zrobiła? Dała bransoletkę przyjaźni innej dziewczynie. Myślałam, że to ja jestem jej najlepszą bff.
Sobota:
Szczerze? Tyle nauki to jak chyba nigdy nie miałam. Ładna pogoda za oknem, wyszłabym się spotkać ze znajomymi, a nie siedzieć w tym domu. No, ale jak trzeba to trzeba. Choć i tak nie chce mi się gadać z nikim, oni wszyscy są jacyś nie tegest.
Niedziela:
Brakuje mi tych chwil, kiedy mogłam siąść z przyjaciółmi i powymieniać się karteczkami. Brakuje mi tego czasu beztroskiego dzieciństwa. Dzisiaj mam już 17 lat i całkiem inaczej patrzę na ludzi, sytuacje w moim życiu. Fakt, jest sporo nauki, ale liceum to podobno najlepszy okres w życiu więc i trzeba znaleźć miejsce na zabawę.
Kochani tym eksperymentem chciałam Wam pokazać dorastanie każdego z nas. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Jeśli tak to zostawcie komentarz po sobie to naprawdę motywuje do działania!
Bardzo fajnie opisane :) aż mi się przypomniała ta zagadka: rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch a wieczorem na trzech(jakoś tak to chyba było) odnośnie życia ludzkiego:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, w skrócie tak to właśnie wygląda mniej więcej. Z wiekiem coraz więcej problemów i brakuje nam tych beztroskich czasów :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja chciałabym stworzyć w swoim kalendarzu taką rubryczkę, w której codziennie zapisywałabym co pozytywnego zrobiłam danego dnia :)
OdpowiedzUsuńSuper, krótki, sensowny pamiętnik, który fajnie czyta się po latach :)
OdpowiedzUsuńCiekawy post, nietuzinkowo napisany. Kiedyś próbowałam pisać pamiętnik ale z czasem przestało to być ważne i bałam się, że wpadnie w niepowołane ręce.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
zeszminkanaustach.blogspot.com
Bardzo ciekawa "kartka" z pamiętnika. Kiedy przeczytałam wstęp twojego wpisu przypomniał mi się wiersz, "żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch tych podobnych nocy..." każdy dzień jest inny, niepowtarzalny.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na opisanie co się naprawdę dzieje;) Mega się to czytało)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie:
simplemente-domi.blogspot.com
Pani, ja mam 24 lata, co ja mam powiedzieć? xD
OdpowiedzUsuńDobra, żarty na bok.
Najlepszym okresem są studia. Wtedy tak naprawdę uniezależniamy się w pełni, rozwijamy i myślimy o przyszłości. A mimo to nadal możemy się bawić. ;D
Bardzo interesujący tekst. W dosyć ciekawy i szybki sposób przedstawiłaś szybki upływ czasu i to jak wraz z wiekiem zmienia się nasze postrzeganie świata.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie bluue-butterfly.blogspot.com
Pozdrawiam ;)