„Aby sięgnąć gwiazd, musisz niekiedy odbić się od dna.” [Justin Bieber powrót na szczyt].

Widzisz go na plakacie, który wisi na twoich drzwiach, jego zdjęcia w ramkach uświadamiają Ci, że życie jest jednak piękne mimo ciągłych kartkówek, sprawdzianów i nauczycieli, którzy się uwzięli. Muzyka która słyszysz na lekcjach historii daje nadzieję, że dziś nie zapyta i przenosi w nieznane krainy. Pozwala dumnie nosić głowię do góry, bo wiesz, że jesteś prawdziwą Beliberką. Zapraszam Was na recenzję książki, która dała mi dużo do myślenia, a dlaczego? Tego dowiecie się w dalszej części wpisu, zapraszam. :)



 Życie bardzo często chce nas zaszufladkować do jednej dziedziny, typu ludzi. Gdy widzisz przygarbionego mężczyznę w garniturze wiesz, że to raczej prawnik, pewnie samotny, źle ubrany. A co powiecie na kobietę z trojgiem dzieci? Jedno płacze, drugie chcę lizaka tego z sklepu, a trzecie opowiada nową historyjkę. W podświadomości gdzieś czujesz te zmęczenie, smutek, ale i radość kobiety… Ten człowiek pokonał nie jedno, dlatego nie jedno o nim słyszymy bardzo często błędne, okropne zdarzenia z życia kogoś kogo tak naprawdę nie znamy i nie próbujemy poznać. Gdy miałam możliwość przeczytania tej książki z jednej strony bardzo się cieszyłam, bo miałam wrażenie, że przeczytam spis sukcesów, pochwał Justina, a jednak zetknęłam się z całkiem innym człowiekiem, którego nie znałam, którego nie da się umieścić w jednej części świata, człowieka którego nie opisują media. Opowieść przedstawiona przez Kubę Biskupskiego bardzo mnie wzruszyła, dała do myślenia, ale uświadomiła w pewności, że każdy jest kowalem własnego losu. Nie próbował w żaden sposób oprawić w ramkę Biebiera i pokazać palcem młodym ludziom, że to człowiek idealny, NIE! Wskazywał błędy, nie próbował ich ukryć, wymazać z życiorysu artysty, ale nie po to, aby go znieważyć. To chęć pokazania nam-nastolatkom, że nawet największy vip szkolny, gwiazda, po prostu każdy z nas popełnia błędy i są to najlepsze drogowskazy, które kształtują nas samych.


Jak mógłbym podziękować Wam za to, że ta podróż w ogóle się rozpoczęła? Zacznę od tego, że każda z Was jest moją ulubioną i każda z Was jest wyjątkowa. Gdziekolwiek podążam, cokolwiek robię, zawsze staram się mieć z Wami kontakt. Kiedy jesteście na koncercie, mogę zaprosić Was na scenę i potrzymać za rękę. Kiedy rozmawiacie ze znajomymi na Twitterze i skarżycie się, że macie tylko jedną szansę na milion, by mnie poznać, mogę nagle zacząć śledzić Wasze posty. Kiedyś moje marzenia też miały jedną szansę na milion, by się spełnić, ale, tak jak śpiewałem w swojej piosence, NIGDY NIE MÓW NIGDY. Nigdy nie zapomniałem i nie zapomnę, że to wszystko osiągnąłem dzięki Wam.


 Muszę się przyznać, że nie jestem wielką fanką chłopaka, ale nie umiem zrozumieć tego jak inni są w stanie tak potwornie oceniać kogoś kogo znają tylko z doniesień telewizji i to bardzo często fałszywych? To powiedzcie mi kim do jasnej anielki jesteśmy, aby nawet najlepszej przyjaciółce czy komukolwiek powiedzieć, że jego idol to zwykły bandzior, kolejna gwiazdeczka jednego uśmiechu?
Czyli zdaniem innych człowiek, który nosi bagaż przykrości, które go napotkały, swoich porażek, upadków i wzniesień jest gorszy, bo nie wstydzi się o tym głośno mówić? To kim są osoby, które widzą w Justinie twarz, która nie raz się uśmiechała, płakała, przeżyła tyle ile normalny 22 – latek dopiero wyprowadza się od rodziców?  Ręce które nie jednych przytulały, bo stojące godzinami nastolatki potrzebowały tylko ich, ręce które były jedyną podporą przed upadnięciem, ręce które mają na sobie słowa milionów ludzi, ale na zawsze zostaną takie jakie powinny być…


Po przeczytaniu w całości tak naprawdę wiem ile Justin Bieber jest wart, ile przeszedł, co napotkało go w tej trudniej drodze, jak czuł się dorastając na oczach milionów. Spoglądając na sylwetkę bohatera moje oczy widzą tatuaże, które opisują każde dotknięcie losu, słuchając piosenek nie słyszę kolejnego przeboju radiowego, ale słowa prosto ze serca. Zamykam teraz oczy, pojawiają się łzy dlaczego? Sama nie wiem może, dlatego że chłopak nie wiele starszy ode mnie pokonał mury, które ja sama bym nie dała udźwignąć, rozumiem każdy błąd, znam bicie jego serca? Myślę, że moja przygoda dobiega końca. Wysyłając pożegnanie do moich przyjaciół, dla wiecznego spokoju, pytam Ciebie czy wybaczysz mi moje grzechy, czy mógłbyś? Jestem więcej niż wdzięczny za czas spędzony razem, mój duch jest wolny.


Nie wiem czy to jest złe, bo ktoś inny mówi mi, że to jest złe, ale to czuję, więc pozwól mi zrobić to najlepiej jak potrafię, aby nie dopuścić, żeby to się znowu stało. Nie byliśmy koniecznie położeni na najlepszej pozycji, żeby podejmować najlepsze decyzje. Nie możesz być zły na siebie za karty które dostałeś, więc musisz zrozumieć to, że... to nie to kim jesteś. Starasz się być najlepszy jak możesz, ale to wszystko co możesz zrobić. Jeśli nie dasz z siebie wszystkiego, to tylko się oszukujesz . Daj z siebie wszystko, ale jeśli to się skończy, to się skończy. To jest to.. To jest to co dzieje się ze mną. To tak jak, Jezu, daję z siebie wszystko i czasami czuję się słaby, ale to zrobię, i to nie jest tak, że dodaję sobie wdzięku tylko staram się to zrozumieć i właśnie tak jest.


Muszę także na koniec wspomnieć, że współwłaścicielką wydania jest Angelika Mucha – dziewczyna, która mimo masowego hejtu dawała powód coraz większy do tępienia, nigdy się nie podała. Pod koniec każdego rozdziału dzieliła się z czytelnikiem swoimi przeżyciami związanymi z Justinem opowiada coś, czego nie da się usłyszeć w Pytaniu na śniadaniu o czymś bardzo ważnym dla dzisiejszej młodzieży. I to jest wspaniałe, bo w żaden sposób nie kryje się z swoimi uczuciami. Jestem dumna, że mogłam poznać prawdziwego Justina Biebera. Wy także musicie…

1 komentarz: