Nie jestem zły, że mnie okłamałeś. Jestem smutny, że od teraz już nie mogę Ci uwierzyć.

A powinnam być zła? Znienawidzić Cię? Pogrzebać głęboko w swoim sercu? Co według Ciebie powinnam zrobić? Za każdym razem mówisz mi to samo: nie chcę Cię skrzywdzić. Nie chciałam tego, tak wszystko. Co do cholery mam za każdym razem, kiedy Cię spotykam gratulować jak wspaniałym jesteś człowiekiem? Przecież Ty nie ranisz, Ty chronisz, chronisz wszystkich od bólu, który sam zadajesz. Może to inni powinni chronić się przed Tobą? Nie jestem zła, że mnie zdradziłaś, zniszczyłaś i wgniotłaś w Ziemię, jest mi po postu strasznie przykro, że ufałam Ci i kochałam jak rodzinę. Teraz jesteś nikim, nawet w moich oczach.  



Na początku byłaś dziwna, unikałam Ciebie, gdzieś w tyle głowy brało mnie na wymioty jak na Ciebie patrzyłam. Zawsze sama, zwykła, szara, nic nie miałaś do zaoferowania. Później byłaś moją koleżanką z ławki, śmieszną, zawsze pilną i grzeczną. Z dnia na dzień rozkwitałaś jak pąk białych róż. Stawałaś się coraz silniejsza i piękniejsza, aż nie wiem, kiedy stałaś się moją tarczą, którą kiedyś byłam sama. To Ty chroniłaś mnie przed każdym wyzwiskiem, byłyśmy nie rozłączne, pamiętasz? To Ty zawsze mi powtarzałaś: lepiej niech boli prawda...niż weseli kłamstwo. Miałam Cię za najlepszy przypadek jaki spotkał mnie w życiu. Przychodziłaś na nocowanie, pogaduszki jak z starą kumpelą z dzieciństwa, słabłam, ale nigdy tego nie zauważałam. Byłaś dla mnie wszystkim, naprawdę wszystkim. Czułam się goła bez Ciebie, bez sił, bez sensu, bez własnego JA. Sądziłam, że jestem odzwierciedleniem tego czego zawsze szukałaś, ale jednak nie. To Ty sprawiłaś, że nie wiedziałam co ze mną się działo, byłaś jak komar, który wysysał pomału każdą moją siłę, każdy plan, każdą cechę. Kiedy Ty kwitłaś, ja więdłam. Odebrałaś mi wszystko co miałam: znajomych, urodę, siłę, wiarę, to wszystko jak za ruchem czarodziejskiej różdżki zniknęło. Kiedy ja opadałam z sił, Ty znalazłaś nowe koleżanki, nowych ludzi, z których czerpałaś co raz więcej, a tych bez sił, na dnie zostawiałaś niczym papierek po batonie. Żałuję tego dnia, kiedy siadłam z Tobą w ławce, żałuję tego spojrzenie w Twoją stronę, żałuje tego, że kiedyś było mi Cię żal, żałuję, że pojawiłaś się w moim życiu i z niego wszystko zabrałaś.  

A czy Ty spotkałeś w swoim życiu takie osoby? Czy z Ciebie też wyssały to co najpiękniejsze jak w bohaterce dzisiejszego wpisu? Opisz to w komentarzu!  












5 komentarzy:

  1. ładne''\

    https://emi-skucinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety chyba od czasu do czasu w życiu kazdefgo z nas pojawiają sie tacy ludzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny post i piękne zdjęcia (skąd ty je bierzesz?).

    A tak kompletnie poza postem, obejrzałam ostatnio film z lat 80 "Szesnaście świeczek". Główna bohaterka strasznie przypomina mi ciebie z wyglądu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia biorę z Pinterest. Ooo to bardzo miłe😊 muszę obejrzeć!

      Usuń
  4. Piękny wpis! Cóż... niestety w naszym życiu spotykamy i takich ludzi, którzy dodają nam skrzydeł, jak i takich, jak ta opisana we wpisie...

    OdpowiedzUsuń