Życie nas powala, ale od nas zależy czy się podniesiemy [recenzja filmu].

Prze­pro­wadzka z mia­sta do mia­sta, z dziel­nicy do cał­kiem innego świata. Zmiana szkoły, oto­cze­nia. Porzu­ce­nie wszyst­kiego co nas two­rzyło. Tak mniej wię­cej wygląda psy­chika mło­dego czło­wieka, który nie cał­kiem widzi sens tego co dzieje się obec­nie w jego życiu. Kochani, a co miał powie­dzieć 12-letni chło­pak, który z New Jorku przy­le­ciał do Chin. I to nie na waka­cyjne leniu­cho­wa­nie, a roz­po­czę­cie wszyst­kiego od nowa. Jak będzie wyglą­dało jego nowe ja? Czy Chiny staną się jego wyma­rzo­nym domem? Tego wszyst­kiego i wiele wię­cej dowie­cie się w dal­szej czę­ści wpisu. Ser­decz­nie zapra­szam: )



O tak, macie racie film jest sta­rej daty. Widziało go już nie jedno poko­le­nie. Pow­stał 2010 roku. Reży­se­rem jest nie jaki Harald Zwart. Poru­szył nie jedno serce i nawró­cił nie tyle osób, ile nam się może wyda­wać. Na pozór znany, obej­rzany, stary to po co o nim pisać? Skoro co chwilę wycho­dzą nowe, dyna­miczne, pełne walk, emo­cjo­nu­jące ekra­ni­za­cje? Cza­sem warto się­gnąć w dal by zoba­czyć coś wię­cej niż prze­kleń­stwa, używki, sto­sunki wsze­la­kiego rodzaju. Co raz wię­cej doma­gamy się powie­ści, które będą czymś wię­cej niż wykute na bla­chę sce­na­riu­sze. Jeste­śmy cią­gle ludźmi i pra­gniemy tego, aby ktoś z boku poka­zał jak wygląda walka i droga na szczyt, że wszyst­kie nagłówki w gaze­tach: Zostań szczę­śliwy w jedną sekundę są wyłącz­nie chwy­tem mar­ke­tin­go­wym. Cza­sem potrze­bu­jemy takiego kop­niaka, placka z liścia, by stwier­dzić, że nie jestem gor­szy, ani słab­szy od tych, któ­rzy nas lękają, że ni­gdy nie jest za późno, ani za wcze­śnie, by dać do zro­zu­mie­nia ludziom, że mamy dość poni­ża­nia, i bania się.


Karate Kid to film opo­wia­da­jący bar­dzo praw­dziwą, nie­zwy­kłą a za razem wzru­sza­jącą i dającą dużo do myśle­nia histo­rię. Mało­letni Dre Par­ker wraz z mamą (Sherry Paker) z miej­sca w któ­rym się wycho­wał, dozna­wał sma­kuj życia prze­nosi swój cały świat do Chin. Miej­sce uro­kli­wie piękne, domi­nu­jące. Zdaję się, że początki zazwy­czaj są trudne, a nawet bole­sne, lecz czy aż tak? Chło­pa­czyna, który pró­buje się zapo­znać, nawią­zać nowe kon­takty zostaje bru­tal­nie zaata­ko­wany, pobity tylko dla­tego, że pod­jął się na wyżyny i zwy­czaj­nie zaga­dał do dziew­czyny, który wpa­dła mu w oko. Z dal­szych nostal­gii wynika, że nie jaki Cheng (napast­nik) był już od dawna zauro­czony w nie­wia­ście.


Życie w tym mie­ście nie uszczę­śli­wia mło­dziana. Czuję nie­na­wiść, nostal­gię, ból i strach. Cho­wa­nie się przed opraw­cami, ukry­wa­nie swo­jego prze­ra­że­nia, bycie zastra­sza­nym to czy na pewno cechy, które powinny towa­rzy­szyć 12– lat­kowi? Mimo wszystko nie skarży się, nie pró­buje donieść, nie umie. Czy lęka, aż tak go opa­no­wał? Co prze­żywa? Czy jest ktoś w sta­nie teraz na to odpo­wie­dzieć? Czym zasłuż na takie trak­to­wa­nie? Bo roz­ma­wiał z kimś kogo ni­gdy Cheng nie doceni? Czy życie Par­kera już na zawsze takie pozosta­nie?


Pan Han z pozoru zwy­czajny dozorca. Nie posia­da­jący roz­ma­itego życia męż­czy­zna oka­zuje się nie tylko nie­zwy­kłym men­to­rem w nauce karate, ale przede wszyst­kim czło­wie­kiem, który prze­żył wielką tra­ge­dię (wypa­dek samo­cho­dowy, w któ­rym zgi­nęła jego rodzina). Nie pod­dał się, wal­czył mimo, że bra­ko­wało tchu. Tutaj w Chi­nach w sto­licy karate pomógł zwy­kłemu dzie­cia­kowi, któ­rego nie znał wygrać z wła­snym lękiem. Nie był to czas łaty dla obojga panów, były chwile trudne, jak i nie­zwy­kłe. Podróż, którą prze­byli, męki które z sie­bie wyrzu­cili już na zawsze zostaną prze­szło­ścią, ich prze­szło­ścią. Uczyli się od sie­bie nie­zwy­kłych rze­czy, jak z bez­bron­nego nie umie­ją­cego się bro­nić Drea naro­dził się młody, silny pewny sie­bie czło­wiek. Nie mający sił do życia Han nie dający sobie rady z traumą czło­wiek nagle dzię­kuję chłop­czy­kowi, wiele młod­szemu od sie­bie, któ­rego kilka tygo­dni temu nie znał, nie wie­dział o jego ist­nie­niu za to, że dzięki wła­śnie niemu zro­zu­miał jego: Życie nas powala, ale od nas zależy czy się podnie­siemy.


Jak poto­czy się dal­sze życie Drea Par­kera i pana Hana? Co razem osią­gną? Tego dowie­cie się w fil­mie Karate Kid. Dozna­cie nie tylko uczu­cie szczę­ścia, ale i sza­cunku. Cza­sem nie warto sku­piać się na kimś kto gło­śno krzy­czy o swo­ich małych pro­ble­mach, bo są osoby, które bory­kają się z o wiele więk­szymi trud­no­ściami tylko szep­cząc.

2 komentarze:

  1. Kultowe! Oglądałam już parę razy.

    Zapraszam do mnie na nowy post, a w nim relacja
    z wakacji w Norwegii.
    Pozdrawiam!
    MÓJ BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film i jest naprawdę fajny. Można wynieść dużo dobrego :)

    http://staypositivebypaulen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń